Kochany Dziadku

W tym tygodniu odszedł mój Dziadek Marian – najbliższy mi mężczyzna, który mnie wychował. Nie chcę by odszedł bez echa, ponieważ moim zdaniem był człowiekiem czcigodnym, Wielkim Człowiekiem przez duże W. Z pewnością jako dusza jestem na chwile obecną parę poziomów niżej od niego i jedyne co mogę robić, to go naśladować. Dziadek na pewnym etapie życia osiągnął oświecenie, stał się duchowym gigantem, bez żadnej medytacji, po prostu żyjąc i doświadczając. W jaki sposób? Tego do końca nie wiem, ale na pewno wynikało to też z doświadczenia cierpienia w przeciągu swojego życia, przez co skupiał się na codzienności, rzeczach małych, mówiąc „wielka sprawa” nawet jeśli wykonało się niewielką czynność „codzienną”.

Dziadek urodził się w 1941 roku, w czasie 2 Wojny Światowej – jego ojciec był parę razy łapany przez Niemców, jednak za każdym razem udało mu się uciec z obozów pracy. W wieku 7. lat Dziadek doznał wypadku, uderzając się o kamień – w tamtym czasie jego rodzice mieli wybór: albo amputacja nogi, albo włożenie w gips na długie miesiące i jeżdżenie po szpitalach tak, aby noga usztywniła się na stałe, na resztę życia, co też miało miejsce. Ten okres odbił się na Dziadku, jako że nie mógł chodzić do szkoły w normalnym trybie. To z pewnością nie było łatwe i musiało na nim odcisnąć piękno. Życie nie oszczędziło mu ciężkich chwil – mając dwadzieścia lat w ciągu trzech miesięcy stracił oboje rodziców. Jednak już jako młody dorosły, mając 21 lat ożenił się z moją Babcią, z którą był do końca, całe 62 lata życia – do końca był dobry i uczynny. Do tego był miał świetny zmysł inżynieryjny, był najlepszym majsterkowiczem jakiego znałem potrafiącym wyczarować rozwiązania „z niczego”.

Dlaczego o tym wszystkim piszę?

Ponieważ Dziadek nie oburzał się na to jak wygląda świat. Mimo wielu trudności, życie nie było dla niego chorobą, lecz dokładnie czymś przeciwnym – czymś, co należy celebrować dzień w dzień. „Świat jest doskonały” – tak mówił jego instynkt potwierdzający świat doczesny, który mówi TAK życiu; instynkt, który traktował cierpienie w życiu i nawet śmierć, jako część tej doskonałości. Codziennie znajdować można było to spojrzenie na świat w jego powiedzeniach „ciesz się”, „nie przejmuj się” – patrzył na to wszystko z góry, widząc szerzej.

Świat bez Ciebie nie jest taki sam Dziadku – dla mnie byłeś, jesteś i będziesz Wielki,

Filip